Blog

Kiedy sprawdza się robot sprzątający? Ocena subiektywna

Roboty sprzątające samej tylko marki iRobot goszczą już w ponad pół miliona polskich domów. Dane Instytutu GfK (Growth from Knowledge) wskazują na to, że rynek automatycznych robotów sprzątających jest jednym z większych w całej Europie, a dynamiczna sprzedaż dotyczy nie tylko największych państw Europy, ale także mniejszych rynków europejskich. 

Dziś robot sprzątający jest już gadżetem, a jest znaczącym pomocnikiem w domowych obowiązkach, sprzątania na mokro i na sucho. Może też być zabawką dla naszych domowych pupili – interent pełen jest tego typu przykładów. 

Czym są roboty sprzątające?

Roboty sprzątające są urządzeniami, które łączą w sobie funkcje automatycznego odkurzania i mopowania (w niektórych wersjach). Obecnie większość robotów sprzątających dostępnych na rynku posiada funkcje łączenia się ze smartfonem co znacznie ułatwia zarządzanie domowymi porządkami. Dostępne są też roboty sprzątające, które mają funkcję automatycznego opróżniania, a naszym zadaniem jest tylko wyczyszczenie stacji dokującej raz na jakiś czas – nie musimy tego robić po każdym sprzątaniu przez robota. 

Obecnie roboty sprzątające kupimy w prawie każdym sklepie z małymi urządzeniami AGD. Często również pojawiają się oferty w popularnych marketach czy dyskontach. Ich dostępność, jak i wybór jest więc zdecydowanie większa niż jeszcze kilka lat temu. 

Kiedy sprawdzi się robot sprzątający, a kiedy nie? Ocena subiektywna

Mam dwa doświadczenia z robotem sprzątającym. Pierwszy robot sprzątający kupiłam około 12 lat temu. Mieszkałam wtedy z rodzicami, 3 dorosłe osoby na 45 metrach kwadratowych. Wnętrze spełniające wiele różnych funkcji: pokój dzienny, jadalnia, sypialnia. Odkurzacz delikatnie mówiąc nie miał zbyt wiele, miejsca do popisu. Poza tym coś było z nim zdecydowanie nie tak, bo więcej czasu spędzał na ładowaniu niż na realnym sprzątaniu. Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której ładował się kilka godzin, a sprzątał kilka minut.  Pamiętam ten moment, kiedy się z nim rozstawałam i kiedy zawiozłam go do punktu skupu złomu, który przyjmował też elektrośmieci. Pracownik punktu zdziwił się, że pozbywam takiej rzeczy – nie wspomniałam, że odkurzacz był w krwistoczerwonym kolorze. Pamiętam ten moment, kiedy jeszcze na chwilę podłączył go do ładowania i on zaczął jeździć po hali pełnej złomu. 

Drugie moje doświadczenie to przygoda z iRobot Roomba rozpoczęta rok temu. Wiele osób z mojego otoczenia zachwalało posiadane roboty sprzątające, możliwość zarządzania nimi z poziomu smartfona, włączanie ich, kiedy nie ma domowników i przychodzenie do posprzątanego mieszkania. Postanowiłam zaryzykować. Zdecydowałam się na prosty model, który odkurza i ma funkcje mycia na mokro. 

Oczywiście pierwsze użycie to było włączenie robota i obserwowanie, jak sprząta. Roomba (tak wiem, baaardzo oryginalnie), bo taki przydomek otrzymała posiadała zupełnie inne szczotki niż robot, który posiadałam ponad dekadę wcześniej. Kilka pierwszych użyć robota to niestety mała frustracja, kiedy na telefonie pokazywało się powiadomienie, że „robot utknął i ukończył cykl”. Jak się okazało trzeba było mieć do niej trochę cierpliwości, zanim “nauczyła się” pomieszczenia. Trzeba było też opracować patent na to, aby nie pożerała kabli pod biurkiem, w jednym z pokoi. Po kilku tygodniach Roomba nauczyła się, jak sprzątać i od tego czasu klasyczny odkurzacz jest włączany o wiele rzadziej, ponieważ przy naszym trybie życia dwa, góra trzy sprzątania w tygodniu wystarczą. 

Co do sprzątania na mokro korzystam z tej funkcji o wiele rzadziej, ponieważ przy tej opcji sprzątania w pomieszczeniu nie może być rozłożonego dywanu i ten koło kanapy trzeba byłoby zwijać za każdym cyklem sprzątania, wcześniej odsuwając stolik kawowy. 

Z posiadaniem Roomby wiąże się jeszcze jedna zabawna historia. Kilka dni przed zakupem poinformowałam mojego ówczesnego nie-męża, że zamierzam nabyć robot sprzątający. Usłyszałam: “Po co Ci Roomba skoro mamy >>normalny<< odkurzacz?!” A ja już zdecydowałam i chciałam dołączyć do grona zadowolonych posiadaczy. Kiedy Roomba już była nowym domownikiem, kilka dni później podsłuchałam rozmowę ówczesnego nie-męża z kolegą: „Moja Roomba zrobiła mapę pomieszczenia”, “Tak, tak już się nie gubi i nie zjada kabli”, “To Twój odkurzacz tego nie ma?”. Mężczyźni… 

Podsumowując, automatyczny robot sprzątający (wybranej przez użytkownika marki) zdecydowanie polecam, o ile dysponujcie większą powierzchnią. Polecam również planowanie harmonogramu sprzątania, które pozwala cieszyć się czystą podłogą, kiedy my pracujemy albo jesteśmy po prostu poza domem. 

Źródła:

https://panagd.pl/pol-miliona-irobotow-w-polsce/

https://www.gfk.com/pl/prasa/na-rynku-malych-urzadzen-agd-najwazniejsze-sa-wygoda-aspekt-prozdrowotny-i-mozliwosc-lacznosci-bezpr

Sprzątanie czwartkowe

Pamiętacie z lekcji historii obiady czwartkowe organizowane przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, które miały być miejscem wymiany wiedzy i nowych idei, głównie literackich? Zapytacie co to wydarzenie historyczne ma do declutteringu? Otóż chcę się z Wami podzielić ideą sprzątania czwartkowego. 

Jak pojawił się pomysł „sprzątania czwartkowego”?

W polskim społeczeństwie jest wiele silnych tradycji. Święta Bożego Narodzenia, majówka, wakacyjne grillowanie. Polską tradycją są też sobotnie porządki, które wielu z nas pamięta z dzieciństwa i równie wielu nienawidzi. A że niestety jest tak, że czasami wzorce z domu rodzinnego przenosimy pod swój własny dach wiele osób nadal zaczyna sobotę od sprzątania i zakupów. Choć z przyjemnością obserwuje fakt, że w wielu domach się to zmieniło na rzecz albo sprzątania pod koniec każdego dnia, albo sprzątania pod koniec tygodnia pracy. 

Wiele osób pracujących na etacie, „od-do” chcę się cieszyć weekendem. Nie można im zarzucić, że nie mają celu w życiu, bo jest nim weekend, z którego chcą się cieszyć i z którego chcą korzystać. Dla wszystkich tych, którzy weekend chcą przeznaczyć na aktywności inne niż sprzątanie doskonałym rozwiązaniem jest sprzątanie… w czwartek! 

Pomysł sprzątania w czwartek zamiast w sobotę to pomysł jednej z moich koleżanek z pracy, która w trakcie naszej rozmowy przy porannej kawie na nie tylko moje bolączki, że idzie fajny, słoneczny weekend, ale trzeba będzie posprzątać szybko odpowiedziała: “No co wy dziewczyny, ja sprzątam w czwartek i wtedy piątek i cały weekend mam dla rodziny!” To ma sens pomyślałam. Trochę kłóci się z zasadą: “co masz zrobić dziś zrób pojutrze, będziesz mieć dwa dni wolnego”, ale może się udać. Tego samego dnia wdrożyłam zasadę koleżanki, a potem następnego tygodnia i kolejnego, i kolejnego i tak już została w naszym domu. W czwartek działasz niejako „z rozpędu”, trwa tydzień pracy, a w piątek chcesz już zacząć cieszyć się weekendem. 

Jak skutecznie zorganizować sprzątanie czwartkowe? 

Ja sprzątam kategoriami, a sprzątanie kończę zawsze w łazience. 

  1. Jeśli pogoda i aura za oknem na to pozwala, otwórz okna, aby przewietrzyć pomieszczenia. 
  2. Zrób szybki przegląd pomieszczenia: czy rzeczy znajdują się na miejscach, czy w pokoju nie ma czegoś, co powinno być gdzie indziej np. rzeczy do prania. 
  3. Zetrzyj kurze we wszystkich pokojach (pokój dzienny, sypialnia, pozostałe pokoje). Przetrzyj również żarówki lamp stojących. 
  4. Odkurz i umyj podłogę. Mycie podłogi to niezawodny sposób na uczucie świeżości w pomieszczeniu. 
  5. W łazience umyj lustra, przetrzyj grzejnik i szafki. Umyj toaletę, wannę i kabinę prysznicową (choć o tą warto dbać codziennie, jeśli to możliwe, a jeśli nie znajdź dobry środek do mycia kabin – u mnie sprawdza się Frosch Malinowy, który dodatkowo bardzo ładnie pachnie, promocja niesponsorowana). 

Dlaczego nie napisałam nic o sprzątaniu w kuchni?

Nad kuchnią najlepiej zapanować sprzątając ją na bieżąco, a już najlepiej na koniec dnia, po wszystkich posiłkach. Włączenie zmywarki lub umycie wszystkich naczyń, przetarcie blatów, zabezpieczenie jedzenia etc. Rano wchodzisz do czystej i uporządkowanej kuchni – dzień zaczyna się zupełnie inaczej niż w kuchni, którą trzeba odgruzować zanim zaparzy się poranną kawę. 

Mam nadzieję, że pomysł sprzątania czwartkowego Wam się spodobał. Jeśli jeszcze nie słyszeliście o tej rutynie, spróbujcie, a nuż i Was się ona sprawdzi i będziecie mieć 3 dni wolnego! 

Co to jest decluttering?

Właścicielka firmy, której decluttering stanowi core biznesu powinna też spełniać się w roli edukatorki, która przybliża tę ideę społeczeństwu. Zabawna historia jest taka, że pracując w branży pośrednictwa finansowego z bardzo określonymi i wyspecjalizowanymi obowiązkami czasem w kilku zdaniach odpowiadałam na pytanie: “A Ty czym się zajmujesz, Ula?” Niektórzy z nas są kierowcami, informatykami, lekarzami, a ja cóż… swoje obowiązki opisywałam w bardzo szczegółowy i precyzyjny sposób. Pracując w branży declutteringu odpowiedź na to pytanie również wymaga kilku zdań wyjaśnienia, bo mówiąc tylko, że porządkujemy to, jest zdecydowane spłycenie tematu.

Co to jest decluttering, czyli “a nie można po polsku?”

Decluttering to słowo pochodzące z języka angielskiego oznaczające „odgracanie” lub w niektórych tłumaczeniach “uporządkowanie”. Jednak czy to słuszne tłumaczenie? Czy wprowadzając ład i porządek chcemy mówić, że pozbywamy się gratów, gdy tak de facto są to rzeczy, na które wydaliśmy swoje ciężko zarobione pieniądze?

Decluttering jest więc procesem pozbywania się niepotrzebnych rzeczy i organizowania przestrzeni w taki sposób, aby była dla nas funkcjonalna i estetyczna. 

Decluttering lub po polsku odgracanie przestrzeni będzie nam pomocny, gdy:

  • przytłacza nas nadmiar rzeczy, 
  • nic nie możesz znaleźć w szafie, 
  • półki i szuflady są przepełnione rzeczami,
  • znalezienie konkretnej rzeczy czy dokumentu sprawia trudność, 

W ramach declutteringu możemy samodzielnie (uwaga na wymówki, które odwiodą nas od rozpoczęcia procesu!) albo z pomocą profesjonalnej pomocy pozbyć się nadmiaru rzeczy, a pozostawić tylko te, które sprawiają nam radość i które są dla nas w danym momencie życia użyteczne. Decluttering połączony wraz z usługą organizacji przestrzeni pozwala stworzyć wnętrze, dzięki któremu każdemu z domowników łatwiej się funkcjonuje. 

Czy można przeprowadzić decluttering samodzielnie?

Owszem, można. Najpierw trzeba jednak poradzić sobie ze wszystkimi wymówkami nawet przed samym rozpoczęciem procesu (syndrom: jeszcze tylko pozamiatam pustynię). Czasami jest też tak, że zwyczajnie nie wiadomo, od czego zacząć, bo bałagan jest tak duży. 

Wtedy z pomocą przychodzi osoba, która declutteringiem zajmuje się profesjonalnie i która będzie działać, również razem z Tobą, według indywidualnie wytyczonego planu. Decluttering nigdy nie kończy się też zwykłym wyrzuceniem rzeczy do kosza. Dzięki współpracy z profesjonalistą dowiesz się, jak właściwie pozbyć się rzeczy i kiedy coś, co nie jest Ci już potrzebne może stać się ważne dla kogoś innego. 

Jakie kategorie obejmuje decluttering?

Decluttering może dotyczyć  całego domu, jak i wybranego pomieszczenia. Usługa declutteringu może obejmować także wybraną kategorię np. ubrania albo dokumenty. 

Z moich obserwacji wynika, że Klienci, dla których zostanie uporządkowana tylko jedna przestrzeń chcą cieszyć się porządkiem i dobrą organizacją również w pozostałych częściach domu czy mieszkania. 

Jakie korzyści niesie ze sobą decluttering?

Istnieje kilka badań naukowych (głównie amerykańskich badaczy), które wykazały związek pomiędzy uporządkowaną przestrzenią a satysfakcją z życia, a nawet zdrowiem badanych. 

Decluttering, choć nie zawsze jest procesem łatwym, niesie ze sobą wiele korzyści. O to najważniejsze z nich:

  • pozwala pozbyć się niepotrzebnych rzeczy oraz uczucia przytłoczenia, 
  • pozwala lepiej zorganizować przestrzeń wolną od nadmiaru przedmiotów, 
  • daje poczucie sprawczości i uporania się z problematyczną przestrzenią, 
  • dzięki procesowi declutteringu można zamknąć trudne i bolesne etapy w życiu (rozstanie, rozwód, żałoba). 

Decluttering to nie jest sprzątanie!

Decluttering czasami bywa błędnie kojarzony z usługą sprzątania np. piwnic czy nieruchomości po spadkowych. Owszem decluttering może odbywać się też w takich pomieszczeniach, ale zawsze jest procesem, w którym bierze udział osoba zlecająca usługę. To ona podejmuje ostateczną decyzję, czy dany przedmiot pozostanie, czy też nie. Osoba będąca profesjonalnym “declutterem” jest w tym procesie wsparciem pozwalającym na podjęcie racjonalnej decyzji co do posiadania danego przedmiotu w przyszłości.  

Owszem w procesie declutteringu możemy wyczyścić sprzątaną półkę, ale decluttering to coś więcej niż tylko pozbywanie się kurzu z niepotrzebnych przedmiotów. 

Czy decluttering to tylko fanaberia dla bogaczy z wielkich miast?

Mimo że decluttering jest stosunkowo młodą branżą na polskim rynku, pojawiło się w stosunku do niego sporo mitów, bo jak to nie można posprzątać sobie samemu albo kogo na to stać? 

Owszem można posprzątać samemu, ale pytanie, czy ten proces będzie efektywny i czy, jak wspomniałam powyżej, dana osoba znajdzie w sobie wystarczająco dużo motywacji do działania? Już samo rozpoczęcie tego procesu może być trudnością, a i w jego trakcie pojawia się często moment kryzysu, w którym bałagan jest większy niż, był na początku. Profesjonalny declutter będzie w tym momencie znaczącym wsparciem. 

Co do ceny samej usługi zależna jest ona od kilku czynników. Jako pierwsza występuje konsultacja declutteringowa, gdzie profesjonalista wyznacza harmonogram działania i to Klient decyduje, czy chce działać samodzielnie, czy z pomocą. Pamiętajmy też, że profesjonalny declutter to też przedsiębiorca, który działa na polskim rynku, ponosi w związku z tym koszty, a i zdobywanie wiedzy (płatnej) w tej branży jest bardzo ważne. 

Facebook
Facebook
Instagram